Na ostatnim ślubie zdziwienie moje było wielkie... nagle kątem oka widzę, że po czerwonym dywanie kroczy dostojnie pies... juz prawie zbliżał się do młodej pary, ale dzielny Pan Kościelny wyprosił w delikatny sposób gościa tak, że nawet młodzi nic nie widzieli, a było to tak:
poniedziałek, 20 lipca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz